Wyniesienie na orbitę wokółziemską satelity o nazwie Heweliusz, zgromadziło w gdańskim Centrum Hewelianum zaszczytne grono znakomitych naukowców. W dyskusji panelowej zebranym gościom przybliżyli oni zagadnienia związane z lotem kolejnego, bo już szóstego satelity w ramach projektu BRITE.
Koszt wyniesienia przez chińską rakietę 19 sierpnia takiego satelity wynosi około 30 tys. dolarów za każdy kilogram. A satelita Heweliusz wraz z oprzyrządowaniem i urządzeniem do odstrzeliwania od rakiety waży łącznie 15 kg. Łatwo więc policzyć całkowity koszt samego wyniesienia na orbitę.
Chińczycy są w tym nieco tańsi od Amerykanów, ale są też mniej poważani na świecie. Rakieta chińska wraz z satelitą Heweliusz wyniosła w kosmos również drugiego, chińskiego satelitę służącego do kontroli ochrony środowiska.
Dr inż. Piotr Orleański, Centrum Badań Kosmicznych PAN: - W programie tym uczestniczą trzy państwa Austria, Kanada i Polska. My wymyśliliśmy ten program, z myślą aby w Polsce powstał przemysł kosmiczny. Dzięki realizacji tego programu w Polsce zaczyna się tworzyć narodowy program kosmiczny. Już partycypujemy w budowie 6 kg satelity, a przecież możemy mieć też swój udział w budowie większych obiektach kosmicznych. Polskie firmy mają już takie możliwości.
Satelita tak szybko mknie po swojej orbicie, że po 1,5 godziny widzimy do z terenu Polski przez około 5-10 minut. Satelita też w tym czasie antenowym zrzuca dane na Ziemię. W tym zakresie trwa współpraca z Kanadyjczykami w Centrum Kosmicznym w Toronto, bo oni też odbierają te dane ale o innym czasie, kiedy satelita przelatuje nad Kanadą. Powinien być jeszcze trzeci taki punkt przekazywania danych. Poprzednie satelity w ilości pięciu sztuk weszły na swoje orbity w zeszłym roku, po dwa austriackie i kanadyjskie oraz jeden w listopadzie 2013 satelita o nazwie LEM. Te statki kosmiczne będą pracowały przez dwa lata, po czym spłoną w atmosferze ziemskiej. Te obiekty, a zwłaszcza ich matryce, najbardziej niszczy promieniowanie kosmiczne.
Koszt tej operacji związanej z realizacją tego przedsięwzięcia wynosi Polskę 14 mln zł. i jest to największy koszt w jakim partycypuje polskie Ministerstwo Nauki. Satelity zbudowane zostały w ramach programu BRIght Target Explorer Constellation – BRITE, przez polskich naukowców we współpracy z Uniwersytetem w Wiedniu, Politechniką w Grazu, Uniwersytetem w Toronto i Uniwersytetem w Montrealu. Ich nazwy wybrali internauci w głosowaniu przeprowadzonym na stronach resortu nauki.
Głównym zadaniem tej misji jest nauczenie się integrowania krążących po orbitach satelitów poprzez Centrum Badań Kosmicznych PAN. Satelita Heweliusz ma poprawiony przez Polaków teleskop. W Europie jest dwóch dostawców paneli słonecznych, ale jedna z polskich firm też ubiega się o otrzymanie certyfikatu na wytwarzanie takich baterii. Inne polskie firmy dostrzegając koniunkturę również zabiegają o produkcję i dostarczanie innych satelitarnych podzespołów.
Obecnie, w co jest trudno uwierzyć, aż 300 tysięcy różnych elementów krąży na orbitach wokółziemskich. Satelita Heweliusz nie ma własnych silników i gdzieś tak po kilku latach eksploatacji na orbicie 630 km od Ziemi spali się schodząc do jej atmosfery.
Prof. Jarosław Włodarczyk, Instytut Historii Nauki PAN: - Gratuluję wyboru nazwy satelity słynnego gdańskiego astronoma Jana Heweliusza, w którego czasach pojawiła się jedna z wielu gwiazd i zniknęła. W ramach tego programu mamy obecnie 6 satelitów na orbicie służących do badania gwiazd. Ja wychowałem się na literaturze Stanisława Lema i dochodzę do wniosku, że Polska musi badać kosmos. Za 250 lat, tj. okres obecny porównywalny od czasów Heweliusza, ziemianie zrobią ogromny skok w badaniach kosmosu.
Prof. Michał Różyczka, Centrum Astronomiczne im. Mikołaja Kopernika PAN: - Gwiazdy mają coś wspólnego z naszymi sercami Gdy niedostateczne są badania EKG, wówczas pacjentowi co najmniej na dobę zakłada się tzw. Holtera, aby całodobowym monitorowaniem rytmu serca dokładnie określić jego stan. Satelity mają taką rolę dokładniejszej obserwacji gwiazd z kosmosu. Są w nim bardziej sprzyjające warunki niż na Ziemi, bo nie ma szumów. Obecne czasy odkryć kosmicznych można przyrównać do wielkich ziemskich odkryć geograficznych. Warunkuje to postęp technologiczny, który w ostatnich latach nabrał dużego tempa.
Dowodem na to jest niewielkich rozmiarów satelita Heweliusz, którego model też ma dwa otwory, jeden ten większy od teleskopu, a ten drugi mniejszy jest dla specjalnej kamery umożliwiającej odnalezienie się satelity w kosmosie na podstawie odczytywania gwiazdozbiorów. Są też dwie antenki szpili, służące do odbioru i wysyłania sygnałów. Wystający trzpień wyczuwa pole magnetyczne Ziemi i pozwala się zorientować satelicie w przestrzeni kosmicznej. Są też czujniki na słońce, a w środku tego niewielkiego sześciościanu znajdują się trzy mini komputery. W środku jest też litowa bateria oraz cewki magnetyczne. Jest również niewiele wolnego miejsca na miniaturowe urządzenie realizujące sześć małych projektów dla polskiego centrum kosmicznego.
Wła-49
Fot. Włodzimierz Amerski
Inne artykuły związane z:
- 27/08/2014 17:48 - Polska Solidarna? Co zostało z idei Sierpnia ’80?
- 26/08/2014 14:16 - ECS a polityka historyczna
- 25/08/2014 17:46 - Pierwsze półrocze ERGO Hestii: rentowność, inwestycje i rozwój na trudnym rynku
- 25/08/2014 08:42 - Polska Solidarna w Sali BHP: spotkanie opozycji
- 22/08/2014 19:21 - Rekordowy 9. Festyn „Zeszyt dla ucznia”
- 21/08/2014 18:10 - Rzeźba w nowej przestrzeni
- 21/08/2014 18:04 - Sopockie molo: zysk prywatny, koszty publiczne - opinie
- 21/08/2014 17:51 - Emeryci na łasce bogaczy z PO
- 21/08/2014 17:43 - Bierecki: To towarzystwo za dużo gra w piłkę nożną, a za mało w szachy
- 14/08/2014 13:21 - Chrzest statku badawczo-szkoleniowego dla Nigerii