Ponad pół wieku na to czekaliśmy. Biało-zieloni w końcu wygrali przy Kałuży. Cracovia nie była wstanie odpowiedzieć niczym konkretnym i zasłużenie poniosła porażkę. Przerwa reprezentacyjna pomogła Lechii w dojściu do lepszej dyspozycji i dzięki temu powróciła na fotel lidera ekstraklasy.
***
Cracovia: Grzegorz Sandomierski, Deleu, Hubert Wołąkiewicz (Piotr Malarczyk 27’), Piotr Polczak, Tomasz Brzyski (Krzysztof Piątek 71’), Miroslav Covilo, Damian Dąbrowski, Marcin Budziński, Jakub Wójcicki, Mateusz Szczepaniak, Erik Jendrisek (Mateusz Wdowiak 46’)
Lechia: Vanja Milinković-Savić, Grzegorz Wojtkowiak, Mario Maloca, Joao Nunes, Jakub Wawrzyniak(Rafał Janicki 74’), Flavio Paixao, Simeon Sławczew, Milos Krasić, Rafał Wolski (Michał Chrapek 71’), Grzegorz Kuświk (Lukas Haraslin 23’), Marco Paixao
Bramki: M.Paixao (18’)
***
Trener Piotr Nowak mocno namieszał wyjściowej jedenastce. Przede wszystkim postanowił zagrać systemem 4-4-2 lub 4-2-3-1, a ponadto w składzie pojawiło się dwóch debiutantów. Nowi piłkarze, którzy zasilili zespół i podobno świetnie prezentowali się na treningach to Nunes (w defensywie)i Sławczew (za Chrapka). Do bramki wrócił Milinković-Savić. Tutaj zadecydował rytm meczowy, bo Serb zagrał dwa pełne spotkania w reprezentacji. Swego rodzaju niespodzianka nastąpiła także w obronie, gdzie miejsce Janickiego zajął Grzegorz Wojtkowiak. Postawiono w Krakowie na balans między obroną i atakiem.
Początek meczu pokazał, że w upalne popołudnie w Krakowie możemy spodziewać się ciekawego spotkania. Obie drużyny prezentowały wysoką kulturę gry, jednak z większym animuszem atakowali goście. Lechia już w 3. minucie mogła wyjść na prowadzenie, ale dobre wstrzelenie Marco Paixao minęło wszystkich trzech jego kolegów w polu karnym. Pięć minut później rewelacyjnie otworzył akcję Krasić, który świetnym podaniem obsłużył Flavio, ale Portugalczyk źle podał i skończyło się jedynie na rzucie rożnym.
Mecz niesamowicie się ożywił. W 10. minucie mogliśmy oglądać dwie bramki – najpierw Cracovia trafiła słupek, a po chwili Lechia odpowiedziała kontrą, która zakończyła się dobrą interwencją Sandomierskiego. Mimo wszystko było sporo niedokładności po obu stronach, co skutkowało sporym chaosem. Lechia jednak starała się ogarnąć i miała więcej z gry. W 16. minucie dobre – w końcu! – dośrodkowanie Wolskiego cwanie wykończył Kuświk, ale ponownie górą był bramkarz gospodarzy. Chwilę później było jednak już 1:0 dla Lechii. Znów ładnie zagrał Wolski, który podał na jedenasty metr, skąd pewnym strzałem zakończył wszystko Marco Paixao.
Niestety, nie mogło być za dobrze. Mnożą się kontuzje w zespole Piotra Nowaka. Przedwcześnie musiał opuścić plac Kuświk, którego zastąpił Haraslin. Mało brakowało, a od razu roszadę w składzie wykorzystałaby Cracovia, która w 27. minucie zagrała na jeden kontakt przed szesnastką gości i prawie doprowadziła do wyrównania. W 33. minucie Budziński miał idealną okazję, żeby w końcu uszczęśliwić kibiców „Pasów”, ale na posterunku był Vanja. Gospodarze się obudzili, przez co Lechia nie miała już tyle miejsca na rozgrywanie swoich akcji. Kiedy jednak już się udawało, to oczy ze zdumienia przecierali zapewne fani biało-zielonych, bo wszystko nakręcał Wolski. W 35. minucie powinno być 2:0, ale Marco Paixao zmarnował tysiącprocentową okazję.
Początek drugiej połowy stał pod znakiem niedokładności. Oba zespoły miały problem z dobrymi podaniami. Bardziej zdecydowana w atakach była Cracovia, która chciała jak najszybciej wyrównać, ale brakowało dobrego wykończenia i pomysłu. I dzięki temu to Lechia wyglądała konkretniej. Mimo chaotycznych momentów, wyglądali na dużo lepiej zorganizowanych. Ich gra była bardziej niż zadowalająca, a to duży plus biorąc pod uwagę, że grała na terenie, gdzie nie wygrała od ponad pięćdziesięciu lat. Ładną akcję gdańszczanie przeprowadzili w 63. minucie, ale po małym bilardzie i strzale Sławczewa piłka ostatecznie wylądowała w rękach Sandomierskiego.
Tempo meczu mocno spadło. Gdańszczanie mądrze grali w defensywie, cwaniacko – wymuszając faule – w ofensywie i wyprowadzali ciekawe akcje, a „Pasy” na łeb, na szyję goniły wynik. Ale bardzo nieskutecznie. Można nawet stwierdzić, że tak bezradniej Cracovii nie widzieliśmy od bardzo dawna. Niby stwarzała sobie jakieś sytuacje, ale Lechia zawsze wychodziła obronną ręką. Inna sprawa, że gospodarze im to ułatwiali, uderzając wszędzie, tylko nie w bramkę.
Biało-zieloni, dzięki niezłej, a przede wszystkim inteligentnej grze, wywieźli bardzo cenne trzy punkty ze stadionu przy Kałuży. Po ponad pół wieku gdańszczanie zaznali słodyczy zwycięstwa z „Pasami”. Wraca tym samym na pozycję lidera i może liczyć na to, że po tej kolejce pozostanie w czubie tabeli.
Patryk Gochniewski
- 11/09/2016 19:08 - Nie jestem tu ostatni raz - po meczu z Lokomotiwem
- 11/09/2016 08:35 - Renault Zdunek Wybrzeże - Lokomotiv LIVE: 55:35 89:91
- 10/09/2016 21:11 - Ligowe pożegnanie Magnusa Zetterstroema
- 09/09/2016 23:02 - Solidność zadecydowała o zwycięstwie - oceny lechistów po meczu z Cracovią
- 09/09/2016 20:21 - Od Daugavpils do Rzeszowa - historia startów Magnusa Zetterstroema w Wybrzeżu
- 08/09/2016 19:25 - Cracovia - Lechia: Nie utopić się w kałuży
- 07/09/2016 15:44 - Składy na mecz z Lokomotivem
- 06/09/2016 19:10 - O co gdańszczanie pojadą z Lokomotiwem?
- 05/09/2016 19:37 - Dreszczowiec w Częstochowie, popisowa jazda w Rzeszowie
- 05/09/2016 18:01 - 25 bramek hokeistek Stoczniowca w inauguracyjny weekend