Z Kazimierzem Koralewskim, przewodniczącym Klubu Radnych PiS w Radzie Miasta Gdańska rozmawia Artur S. Górski
- Ogłoszony został lockdown do 9 kwietnia br. Wirus nie znika, co gorsze mutuje. Zmagamy się z wyzwaniami gospodarczymi i społecznymi. Od roku sesje Rady Miasta odbywają się w trybie zdalnym. Nie brakuje radnym żywej, bezpośredniej dyskusji?
Kazimierz Koralewski: Zdołałem się przyzwyczaić. Proszę być pewnym, że nie ma w naszym obradowaniu on-line improwizacji. Sesja, jak każda inna, wymaga przygotowania. Godzinami rozmawiamy wcześniej w ramach klubu. Życie miasta biegnie przecież dalej, i to w wyjątkowej sytuacji pandemii. Nie zamrozimy biegu spraw i musimy mieć narzędzia na czas koronawirusa i po nim. Do 31 marca sam muszę pozostać w domu z powodu dopadnięcia przez koronawirus. Zachorowalność będzie rosnąć. Musimy być gotowi. Stąd niezbędne są wprowadzone 25 marca kolejne obostrzenia. Te czternaście dni niech będą czasem zatrzymania się, pracy zdalnej, wyciszenia, dyscypliny społecznej, odpowiedzialności i solidarności. Oby nie groził nam scenariusz włoski sprzed roku. Przetrzymamy, będzie siła na uruchomienie narzędzi do ratowania gospodarki.
- Tym narzędziem jest Krajowy Plan Odbudowy pod agendą rządu. Pieniądze unijne, wcale niemałe, będą dzielone centralnie, w komisjach przy premierze, w KPRM. Marszałek Mieczysław Struk prezentował na jednym z portali tabelę podziału środków unijnych dla poszczególnych województw na lata 2021-27. Czy rządowy dokument pomija rolę samorządu w dysponowaniu środkami unijnymi i decydować będzie polityczna sympatia lub antypatia?
Kazimierz Koralewski: Po to powstał specyficzny algorytm, służący podziałowi środków finansowych, by zminimalizować podejrzenia o brak merytorycznych kryteriów przy ich podziale. Bierze on pod uwagę potencjał ludnościowy, stopień rozwoju infrastruktury i uprzemysłowienia, gotowość do realizacji projektu. Projekty będą oceniane przez grupy tematyczne. KPO będzie pośrednio kontrolowany rozporządzeniami budżetowymi przez Komisję Europejską. Jest narzędziem, które będzie wdrażane na poziomie europejskim, nie krajowym.
- Samorządy terytorialne nie będą miały wiodącej roli w dysponowaniu środkami...
Kazimierz Koralewski: Duże miasta mają w sobie potencjał nie tylko medialny. Potrafią się przepychać. Nie należy tracić z pola widzenia mniejszych miast, gmin, które miały mniej szczęścia i pozostały w tyle w trakcie transformacji, czy z innych, historycznych przyczyn. Liczy się cała Polska. Zasada „każdy sobie rzepkę skrobie” nie ma zastosowania, tym bardziej, że do realizacji są projekty ponadregionalne, budowa potencjału gospodarki, jak odbudować gospodarkę po kryzysie wywołanym pandemią. PiS jest aktywne w samorządach, ale z tego nie sposób czynić nam zarzutów. Jako radni oglądamy każdą złotówkę z dwóch stron.
- Przypomnijmy, o jakich pieniądzach mówimy. W ramach Europejskiego Instrumentu Odbudowy Polska otrzyma 23 miliardy euro w postaci bezzwrotnych grantów oraz ponad 34 miliardy euro w formie pożyczek. Ministerstwo Rozwoju, Pracy i Technologii ogłosiło, że Polska jest czwartym co do wielkości beneficjentem programu unijnego. Nie jest taka zła ta Unia Europejska?
Kazimierz Koralewski: My też partycypujemy w jej budżecie, płacąc składkę, otworzyliśmy nasz rynek. Korzyści są obopólne. Krajowy Plan Odbudowy ma swoje zaplecze w Europejskim Instrumencie Odbudowy, który ma zadysponować 672 miliardami euro. Unia Europejska ma pożyczyć połowę, w imieniu wielu krajów. Padały głosy, że lepiej zrobimy, jak sami pożyczymy na własne potrzeby. Jest to jednak pomysł z ograniczeniem czasowym. Do kompromisu powinniśmy dojść jak najszybciej. Jak tylko opadnie fala epidemii trzeba będzie natychmiast wdrażać projekty z KPO. Przecież my, dzięki zastrzykowi tych funduszy, po czasie kryzysu rozwiniemy skrzydła. Koniunktura będzie rosła dzięki wzmożonej wymianie, podróżom, chęci skorzystania po czasie zamknięcia z kin, restauracji, hoteli itd. Trzeba będzie odrobić spadek PKB za lata 2020-2021.
- Samorządy będą pośrednio beneficjentami?
Kazimierz Koralewski: Fundusze przecież trafią do gmin i to samorządy będą beneficjentami Krajowego Planu Odbudowy. Nie ma centralnego monopolu państwa. Większość zadań będzie realizowana przez samorządy. Jest krzyk dużych miast. Ze Związku Miast Polskich pojawia się głos o gorszym ich traktowaniu.
- Z Unia Metropolii Polskich też...
Kazimierz Koralewski: Przez lata duże aglomeracje zagarniały najwięcej, zasysały środki finansowe. A przecież mamy setki kilometrów dróg do wybudowania i do naprawy, torów kolejowych do położenia, do skomunikowania województwa. Nie licząc projektów infrastrukturalnych w terenie. Z KPO, tego wymaga Unia Europejska, określona część środków musi zostać wydana na cele klimatyczne i na cyfryzację.
- Co do podziału środków. Rada Miasta Gdańska 25 marca zdecydowali o udzieleniu pomocy finansowej Województwu Pomorskiemu w formie dotacji celowej na zakup aparatury i wyposażenia medycznego dla podmiotów leczniczych funkcjonujących na terenie Miasta Gdańska, dla których podmiotem tworzącym jest Samorząd Województwa Pomorskiego. Dlaczego?
Kazimierz Koralewski: Nie ma w tym nic dziwnego. Szpitale mamy samorządu województwa i budżet województwa o nie się troszczy. Pieniądze na inwestycje, na sprzęt nie mogą iść z tych, przeznaczonych na kontrakt na leczenie. Ze szpitali korzystają gdańszczanie. Stąd ich dofinansowanie. Gdańsk ma niejako szczęście, że pogotowie ratunkowe i szpitale należą do Marszałka Województwa Pomorskiego.
- 25 marca przypada Dzień Wolności Białorusi, na pamiątkę niepodległego państwa z 1919 roku. Dzień jest nieuznawany przez administrację Aleksandra Łukaszenki. Władze Gdańska przygotowały np. biało-czerwone klomby w formie flagi niepodległej Białorusi, podświetlony budynek Katowni na Targu Węglowym. Jest możliwe porozumienie ponad podziałami?
Kazimierz Koralewski: Jako samorządowcy zawsze wspieraliśmy, z sentymentu i sympatii, nasze dawne Kresy i Polaków, którzy tam pozostali i mieszkają na Kresach. Kiedy były problemy z demokracją, czy to na Ukrainie czy na Białorusi, apelowaliśmy do władz o poszanowanie praw człowieka i o demokrację. Kiedy pani prezydent Dulkiewicz firmuje wydarzenia i je organizuje, jak podświetlanie budynków, to okazuje się, że Gdańsk jest zaopatrzony w energię elektryczną, nie trzeba wygaszać świateł, jak miało to miejsce w formie manifestacji w grudniu 2020 roku. Miasto Gdańsk stać na eventy i na gesty. A co najważniejsze, w kresowym kontekście - na sprowadzenie polskich rodzin. Na marcowej sesji podjęliśmy uchwałę o sprowadzeniu dwóch kolejnych rodzin z Kazachstanu. Dzięki pracy jego mieszkańców Gdańsk jest miastem, które stać na takie działanie. Jako radni przyglądamy się wydatkom, stąd spory z prezydent Aleksandrą Dulkiewicz, której zdarza się sfinansować z budżetu miasta kontrowersyjne zakupy czy akcje, jak niestety nie mityczny, a całkiem realny rydwan.
- 31/03/2021 21:07 - 130. urodziny "Gazety Gdańskiej"
- 30/03/2021 18:26 - Gdańskie tajemnice handlu wodą - co w styczniu 2023?
- 29/03/2021 08:08 - W świątecznym wydaniu tygodnika „Sieci”: Tajemnica krzyża
- 28/03/2021 10:58 - RADIO GDAŃSK: minister Sellin wspomina "LEŚNEGO"
- 27/03/2021 12:13 - Inicjatywa społeczno-lokalna Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku w ramach #M2WSbezpiecznie
- 24/03/2021 22:05 - "Drobne" miliony senatora PO - prokuratura wciąż zbiera...
- 23/03/2021 19:38 - Wspólny mianownik. 22 Marca - rocznica Wielkiego Piątku 1940 r.
- 22/03/2021 10:26 - Zbigniew Ziobro w tygodniku „Sieci”: O co mi chodzi?
- 22/03/2021 10:01 - Nie żyje Marek Lesiński
- 19/03/2021 18:56 - Wynajęła budynek od Daniela Obajtka. A później rozpętało się piekło